środa, 6 stycznia 2016

Ritter Sport Nugat



Wiele oczekiwałam po tej czekoladzie zważywszy na to, że Ritter Sporty to marka dosyć dobrej jakości, a i jedna z moich ulubionych. Lubię nugat, więc nie zastanawiałam się długo nad jej zakupem.



Zapach czekolady jest bardzo apetyczny. Zbliżony do Milki Noisette, która niegdyś była dostępna w Polsce i którą pamiętam jak przez mgłę, czy do czekoladek tejże firmy z linii "I love Milka". Mlecznie czekoladowy z wyraźną, słodką nutą orzechową.

Konsystencja jest dość tłusta. Czekolada łatwo oddziela się od nadzienia i jest nieco gumowata. Całość gęsto się rozpuszcza.

Sam smak jednak pozostawia wiele do życzenia. Nie było to to czego się spodziewałam. Czekolada sama w sobie była bardzo mało wyczuwalna, nijaka i mdła. Zdecydowanie zabrakło tutaj wyraźniejszej kakaowej nuty. Zupełnie tak jakby zawartość kakao była minimalna, nawet jak na mleczną czekoladę. Nadzienie zaś okrutnie przesłodzone, bardzo zamulające, zbyt mało orzechowe i trącające dziwną sztucznością.



Długi czas nie mogłam skojarzyć co przypomina mi ten smak, a wyraźnie z czymś mi się kojarzył. W końcu z którąś z kolei kostką uświadomiłam sobie, że jest to smak tanich kremów orzechowo czekoladowych (typowych podróbek Nutelli) z serii tych o bardzo niskiej jakości. To było dokładnie to. Jak się zatem domyślacie nic przyjemnego, bo te kremy nie należą do najlepszych, a do Nutelli im bardzo daleko.

Być może gdybym kupiła tą Ritterkę w wydaniu niemieckim była by dużo smaczniejsza, bo z tą firmą jest tak samo jak z Milką. Niemieckie wersje są o niebo lepsze. Kiedyś spróbowałam Ritter kokosowej zamówionej na Allegro i była tak pyszna, że wbiła mnie w ziemię swoim smakiem. Kiedy jednak kupiłam ją ponownie w Polsce bardzo się rozczarowałam. Różnica w smaku była ogromna. Czekolada dużo gorszej jakości, a nadzienie nijakie.



Tak więc dam chyba tej czekoladzie kiedyś jeszcze jedną szansę i spróbuję niemieckiej wersji, ale na tą chwilę jeśli mam ocenić ten egzemplarz kupiony w Polsce to niestety, ale według mnie totalna klapa.



Ocena - 4/10

Cena - 5 zł

Gdzie kupiłam - Frisco

Czy kupię ponownie - Nie (chyba, że niemiecką wersję)

Grycan Orzech Włoski


Już po ucheleniu wieczka zapowiada się wyśmienicie, bowiem lody intensywnie pachną, ale nie jakimś pseudo orzechowym aromatem, ale świerzymi włoskimi orzechami. W połączeniu z zapachem śmietanki powstaje obłędny efekt.



Pierwsza łyżeczka potwierdza tylko moje przypuszczenia. Faktycznie jest wyśmienicie. Lody są przesiąknięte smakiem włoskich orzechów i to również nie jest żaden sztuczny aromat, ale smak prawdziwych orzechów. Te zresztą występują tu w postaci dużych kawałków. Nie są to jakieś drobinki, ale ćwiartki, połówki i całe orzechy. Co prawda według mnie mogło by być ich znacznie więcej, bo są pyszne, ale nie można mieć wszystkiego :)

Jedyne moje zastrzeżenie to bardzo wysoki poziom zasłodzenia. Fakt, Grycany są wyjątkowo słodkie i przez to nie każdemu odpowiadają, ale w tym wariancie jakoś wyjątkowo to odczułam. Przyćmiewało mi to rozkoszny smak orzechów. Gdyby całość była mniej słodka stwierdziła bym chyba, że to najlepsze lody jakie kiedykolwiek jadłam, a tak mogę stwierdzić jedynie, że jedne z najlepszych.



Tak czy inaczej jest to moim zdaniem produkt godny polecenia. Gęste, kremowe lody z pysznymi kawałami orzechów włoskich i przede wszystkim o smaku tychże orzechów, a nie jakichś aromatów. Ponad to na rynku ciężko dostać podobne lody, gdyż wszystkie orzechowe są na jedno kopyto, zaś orzech włoski ma swój specyficzny smak, którego na próżno szukać w zwykłych lodach. Na prawdę warto ich spróbować.



Ocena - 9/10

Cena - 10 zł

Gdzie kupiłam - Sklep osiedlowy

Czy kupię ponownie - Jeśli najdzie mnie na lody orzechowe to tylko te

Schogetten Caramel Brownie





Schogetten Caramel Brownie została oznaczona jako "Taste of the year", więc pokusiłam się w końcu wypróbować czy faktycznie jest taka dobra.






Zapach zapowiada, że będzie smakowicie, ale również, że nie będzie miało to nic wspólnego z brownie. Pachnie bowiem bardzo mlecznie, słodko i delikatnie.

Smak jest odzwierciedleniem aromatu. Na próżno szukać tutaj jakiejś głębi czy wyrazistości kakao. Nigdy nie wpadła bym na to, że jest to czekolada o smaku brownie. Ani odrobinę nie przypomina tego ciasta. Jednak sama w sobie jest wyjątkowo dobra. Co prawda porównywalnie słodka jak Milki, ale dobra. Wyjątkowo mleczna i aksamitna. Gęsto, kremowo się rozpuszcza i łączy w całość z nadzieniem podczas jedzenia. Owe nadzienie zaś ma niemal taki sam smak jak i ona. Odróżnia je jedynie delikatny posmak toffi.
Kawałki karmelu przyjemnie chrupią, ale są tak małe, że podczas jedzenia nie wnoszą żadnego konkretnego smaku.




Posumowując jest to bardzo smaczna mleczna czekolada z równie czekoladowo-mlecznym nadzieniem i delikatną nutką toffi w tle. Nic wyszukanego i nic nad czym można by rozprawiać, podobna do wyrobów fioletowej krowy i nie warta raczej zapamiętania na dłużej, ale warta spróbowania jeśli ktoś ma ochotę na niezbyt wyszukane doznania, a jedynie na potężną dawkę mlecznej, czekoladowej przyjemności.


Ocena - 7/10

Cena - 3 zł

Gdzie kupiłam - Alma

Czy kupię ponownie - Nie

sobota, 2 stycznia 2016

Kardynałki zabajone Tago


Już na wstępie muszę stwierdzić, że te ciastka są obłędnie pyszne. Co prawda prawdziwi amatorzy likierowych smaków i nut alkoholowych w słodyczach mogą być bardzo zawiedzeni, bo posmak likieru jest tu tak subtelny, że niemal prawie nie wyczuwalny, ale za to wielbiciele mlecznych kremów i delikatnych smaków, a także czekolad Kinder będą pewnie w niebo wzięci.



W opakowaniu znajduje się 12 niewielkich ciastek. Z góry ostrzegam, że niemal nie da się poprzestać na skosztowaniu jednego ;-) Są co prawda bardzo słodkie, ale słodycz ta jest niesamowicie przyjemna i wciągająca. Absolutnie nie zamula, ani nie drapie w gardło. Herbatnik jest dobrze wypieczony, kruchy, chrupki i lekko twardawy, wprost idealny, a znajdujący się na nim krem ma pyszny mleczny smak, który urozmaica delikatnie współgrająca w tle nuta likieru jajecznego i delikatna czekolada, jaką jest oblany.

  
Poczuć można również jakby subtelny posmak toffi, coś w rodzaju masy krówkowej.
Jedynym moim zastrzeżeniem jest konsystencja owego kremu i czekolady. Są tak miękkie i delikatne, że zęby wchodzą w nie jak w roztopione masło. Wydaje mi się, że znacznie lepiej pasowała by tutaj nieco bardziej zwarta masa. Jednak myślę, że gdyby potrzymać je trochę w lodówce to byłyby idealne. Nie przepadam za schłodzonymi słodyczami, ale w tym wypadku uważam, że sprawdziło by się to znakomicie i ciastka zyskały by zarówno na konsystencji jak i na smaku. Po prostu wyraźnie czuć, że akurat im schłodzenie pasowało
by jak ulał.





Zapach ciastek jest równie przyjemny co sam smak. Mleczno - toffi - likierowy. Wspomniane toffi nieco mnie zastanawia, bo nie ma go w składzie, a da się poczuć tak w zapachu jak i smaku (mimo, że bardzo delikatnie, ale zawsze), jednak może być to wynik indywidualnego odczuwania (ktoś inny może go tutaj nie poczuć), lub efekt połączenia się innych aromatów. Zdaje mi się, że połączenie aromatu likieru z czekoladą daje akurat tutaj taki właśnie rezultat.


Zdecydowanie są to najlepsze ciastka z kremem jakie jadłam i co ważne nie ma tu żadnego sztucznego posmaku chemii jak to bywa w wielu tego typu wyrobach.


Ocena - 10/10

Cena - 5 zł

Gdzie kupiłam - Sklep osiedlowy

Czy kupię ponownie - Być może

piątek, 1 stycznia 2016

Lindt Mocca



Czekolada pachnie pięknie. Głęboko mlecznie, nie za słodko, śmietankowo, wprost cudnie. Jednak nie czuć tutaj aromatu kawy. Ujawnia się on dopiero po przełamaniu kostek, ale jest bardzo delikatny i subtelny.

Ze smakiem jest niemal tak samo jak z zapachem. Bardzo delikatna nie nachalna nuta kawowa w tle, natomiast pierwsze skrzypce gra smak mleczno śmietankowy. Idealnie wyważona słodycz każdej kostki sprawia że ciężko poprzestać na jednym kawałku. Ta czekolada to jak połączenie Milki Sahne i Merci kawowej, ale z mniej wyczuwalną nutą kawy. Osobiście wolała bym żeby była ona tu bardziej obecna, ale całość jest tak pyszna, że mi to rekompensuje :)







Tabliczka jest zbita i dość twarda. Aksamitnie i kremowo się rozpuszcza, ale w żaden sposób nie jest tłusta. Nadzienie jest niemal jednolite z czekoladą. Nie dało by się go oddzielić. Podczas jedzenia można odnieść wrażenie, że je się litą, bardzo kremową czekoladę, a nie typową nadziewaną. Jest to ogromna zaleta i na prawdę warto spróbować.



Ocena – 10/10
Cena – 12 zł
Gdzie kupiłam – Auchan
Czy kupię ponownie – Być może

Lody Oreo 480 ml


Znałam wcześniej lody Daim z tej serii. Są po prostu obłędnie pyszne, więc kiedy ku mojemu nie zadowoleniu nie znalazłam ich już w sklepie wzięłam te mając nadzieję, że okażą się równie dobre.


Wyglądały kusząco. Mnóstwo ciastek, kremowa konsystencja… Czego chcieć więcej?
Niestety Oreo okazały się ogromnym rozczarowaniem. Spodziewałam się śmietankowych, pysznych lodów z domieszką lekko chrupiących kawałków Oreo, a dostałam kremową, okrutnie słodką breję o smaku nadzienia Oreo, w której ciastka nie różniły się konsystencją od lodów. Nie były ani miękkie, ani chrupiące, były po prostu tej samej konsystencji co lody i podczas jedzenia nie było przez to ich w ogóle czuć. Jedyne przez co dawały o sobie znać to smak, bo nadawały całości kakaowego smaku, który jednak i tak nie ratował mulącej słodyczy i nie nadawał lodom charakteru. To nie jedyna wada. Szybko dostrzegłam również (i niestety wyczułam w smaku) kawałki białej czekolady. Zupełnie nie wiem kto wpadł na pomysł by do tak okrutnie słodkiego deseru dorzucać jeszcze białą czekoladę. Tego było już za wiele… Do tego owa czekolada była strasznie mazista i w ogólnym odbiorze całość trąciła o obrzydliwość.


Strasznie się zawiodłam na tych lodach. Początkowo byłam entuzjastycznie nastawiona, szczególnie kiedy zobaczyłam, że ciastek jest tam na prawdę od… bardzo dużo ;-) Niestety jednak nie wszystko złoto co się świeci. Lody się fajnie prezentują i zapowiadają coś pysznego, ale jednak próżno na to liczyć. Były nawet nie to, że nie najlepsze, ale zwyczajnie były nie smaczne co mi miłośniczce lodów bardzo rzadko zdarza się stwierdzić.



Ocena – 3/10
Cena – 12 zł
Gdzie kupiłam – Sklep osiedlowy
Czy kupię ponownie – Nie

Schogetten Raspberry Cheesecake


To druga z trzech limitowanych edycji Schogetten. Poprzednio opisywałam „Apple Pie”, która niezbyt się spisała. Pomyślałam, że może „malinowy sernik” wypadnie chociaż nieco lepiej.
Zapach jest trochę dziwaczny. Trąci malinową Mambą połączoną z czekoladą, a do tego wszystko okraszone aromatem aromatów ;-) Czyli taki sztuczny, niezbyt zachęcający zapaszek.

Konsystencja jest bliżej nie określona. Nieco tłusta, ale pod koniec też trochę proszkowa. Generalnie nie jest zła. Jednak smak to już zupełnie inna bajka. Jak się spodziewałam nie jest to nic specjalnego i tak jak w „Apple Pie” nie ma nic wspólnego z nazwą. Żadnego sernika tutaj nie czuć, a maliny tylko subtelnie, niemal nie wyczuwalnie gdzieś tam w tle się przejawiają jako gumowe, lekko kwaskowe, klejące się do zębów i dające się żuć kawałeczki, które zresztą nadal nieco przypominają Mambę. Nadzienie rzekomo jest jogurtowo – malinowo – twarogowe. Szczerze nie zgadła bym gdybym nie przeczytała. Nie czuć tu żadnego posmaku twarogu, maliny tak jak wspomniałam występują jedynie w postaci tych mało malinowych kleistych cząstek, a smak jogurtowy również zdaje się być tutaj nie obecny. Jest bardziej mleczno – nijaki. Na pewno nie jest to coś na wzór Milki jogurtowej, czy innych typowo jogurtowych nadzień z kwaskowo – serwatkowym posmakiem. W składzie są niby kawałki herbatników i fakt – niby coś tam czasem chrupnie, ale są to maciupeńkie okruszki pozbawione jakiegokolwiek smaku, więc w zasadzie nic nie wnoszą. Do tego da się momentami wyczuć chemię dość wyraźnie, a sama czekolada też jakaś taka nie najlepsza, zupełnie jak nie Schogetten.


W ogólnym odbiorze czekolada niby nie była najgorsza (a na pewno o niebo lepsza od Schogetten Strawberry Yoghurt), ale nic wspólnego ze swoją nazwą nie ma. Jest po prostu słodka i nijaka, bez żadnego wyraźnego smaku. Nie jest to coś do czego chciało by się wracać, więc kiedy limitki znikną z półek na pewno nie będę po nich tęsknić.


Ocena – 4/10
Cena – 3 zł
Gdzie kupiłam – Sklep osiedlowy
Czy kupię ponownie – Nie